Kursor

GRY

piątek, 4 marca 2016

ROZDZIAŁ 2

~Natalia~
'zadzwonił budzik'
o nie wcale się nie wyspałam ale cóż...
zeszłam na dół po coś do picia następnie poszłam się ogarnąć
i ubrałam się 

 
 Wychodząc z pokoju wpadłam na Sylwię 
 
- Hej
- hej
- Wyspana? - zapytałam
- nie a ty ?
- Nie
- dobra chodźmy na dół już 10:30
zeszłyśmy do kuchni gdzie czekała na nas mama
- i co gotowe - zapytała z zaciekawieniem
- tak jakby - odpowiedziałam
- ok chodźcie coś zjeść
-dobrze - powiedziałyśmy razem śmiejąc się
- o taksówka już jest chodźcie 
- tak chwila idziemy - powiedziała siostra
Wszystkie poszłyśmy do taksówki i po około 40 minutach byłyśmy
na lotnisku.
~Sylwia~
przeszłyśmy odprawę a następnie ruszyłyśmy w stronę samolotu.
kiedy już usiadłyśmy na swoich miejscach nałożyłam słuchawki i nie wiem kiedy zasnęłam
gdy się obudziłam była 23. Siostra już spała , mama też więc odłożyłam słuchawki i poszłam spać.
rano obudziła mnie siostra mówiąc , że jesteśmy na miejscu
wyszłyśmy z samolotu a tam czekała na nas taksówka.

-jak tam dziewczynki ?
- w miarę ok.
-dlaczego tylko w miarę ?
- trochę się obawiam ...
- nie ma czego - mówiąc te słowa przytuliła mnie i siostrę
~Natalia~
po jakiejś godzinie jazdy taksówką byłyśmy na miejscu okolica była cudowna tyle
zieleni kiedy razem z Sylwią podziwiałyśmy okolice mama nas zawołała
odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy nasz nowy dom.

- jest cudowny - powiedziałam odwracając głowę w stronę Sylwii
dość duży domek dwu piętrowy z białymi ścianami
- piękny
- i jak wam się podoba?
- niesamowity - powiedziałyśmy w tym samym momęcie
weszłyśmy do środka mama powiedziała , że nasze pokoje są na górze
od razu pobiegłyśmy tam i wybrałyśmy pokoje dla siebie
co najciekawsze w każdym z nic była łazienka więc żadna
nie będzie musiała czekać aż któraś się wykąpie.

- ja biorę ten po prawej-powiedziała Sylwia
- a ja po lewej
poszłyśmy do swoich pokoi i rozpakowałyśmy się
nagle zawołała nas mama

- dziewczynki chodźcie muszę wam kogoś przedstawić .
-już idziemy - krzyknęłam z góry
stanęłyśmy na schodach i chwilę tak stałyśmy
- ej czy te dwie panie ci kogoś nie przypominają? - zapytałam
-szczerze to tak...
- mamy Leo i Charliego -powiedziałyśmy znów w tym samym czasie
-ale jak to możliwe ?
- sama nie wiem dobra chodź
-dziewczynki to jest pani Victoria i pani Karen
- miło nam poznać - uśmiechnęłyśmy
- nam również - uśmiechnęła się pani Victoria
- my musimy iść do pracy ale za jakieś 20 minut powinni być tu nasi synowie
- dobrze- odpowiedziałam drżącym głosem
Kiedy mama i pani Victoria , Karen wyszły my zaczęłyśmy gadać
- jak to w ogóle możliwe ???
- ja nie wiem ale może to nie te osoby o których myślimy.
-no wiem , ale...
- ale?
- mam dziwne przeczucia
- nie okłamujmy się ja tak samo...
nagle usłyszałyśmy jak ktoś wchodzi te osoby miały dziwnie znajome głosy wyszłyśmy z kuchni i nagle zobaczyłyśmy ich..


Hej a więc przed wami kolejny rozdział. Przepraszam , że wstawiam dopiero teraz ale miałam problem z laptopem.Ten rozdział jest nieco dłuższy od poprzedniego , ale mam nadzieję że wam to nie przeszkadza :).
Trzeci rozdział być może będzie trochę wcześniej niż w następny piątek , ponieważ jest już prawię skończony. Na dzisiaj to tyle życzę miłego czytania i dobranoc :*
~Queen 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz